Po tygodniu pracy nasz domek ma już poczatki zimowej czapki - przyda się bo dziś drugi raz rano skrobałam szybę auta z lodu. Panowie pracują i nie narzekają - podziwiam, cały dzień na zimnie. Nie podoba mi się usytuowanie lukarny , ale ma tam dojść jeszcze jedna krokiew na zakończenie dachu i może nie zdecyduję się na zmianę jej położenia.Choć wiem, że to dużo roboty - majster na spokojnie kazał mi się zastanowić. Dylemat spory.
Mąż zadbał o zdjęcie większości desek stropowych i ich wyczyszczenie. Mały pokój na dole już ma zabite okno i zamonotowane prowizoryczne drzwi.
Pan od dachówki przywiózł dwie na wzór - bardzo mi się podobają, zamówiliśmy je trochę na wyczucie i okazały sie strzałem w dziesiątkę. Majster stwierdził,że ładnie zgrywają z klinkierem kominowym i naszym słupkiem na tarasie.
Nie spodziwałam się, ze tak sprawnie nam to pójdzie.